sobota, 25 stycznia 2014

Imagin Lou :)

Hej :) Na początku chciałam przeprosić, że tak z dnia na dzień opuściłyśmy tego bloga. Dodaje teraz imagina o loulou. Można powiedzieć, że robię to z nudów lub chcę sprawdzić czy ktoś tu jeszcze jest [w co wątpię]. Opowiadanie nie będzie kontynuowane [na razie]. Nie chcę tym postem robić nadziei na następne rozdziały. Piszę tą notkę na początku, ponieważ nie jestem pewna czy każdy by ją przeczytał :)
[pod tym jest link z muzyką, nie jestem pewna czy go widać] 

 włącz

"Kochać to także umieć się roz­stać. Umieć poz­wo­lić ko­muś odejść, na­wet jeśli darzy się go wiel­kim uczu­ciem. Miłość jest zap­rzecze­niem egoiz­mu, za­bor­czości, jest skiero­waniem się ku dru­giej oso­bie, jest prag­nieniem prze­de wszys­tkim jej szczęścia, cza­sem wbrew włas­ne­mu." 
~ Vin­cent van Gogh.


Zawsze tęsknimy za czymś, kiedy pozwolimy temu odejść. Zadajemy sobie ciągle te same pytania. 'Dlaczego pozwoliliśmy temu odejść?', 'Dlaczego zawsze to co piękne musi zniknąć z nasze życia?', 'Dlaczego nie możemy tego odzyskać?'
Bardzo za nią tęsknię. Nie mogę bez niej żyć. Brakuje mi jej na każdym kroku. Tak bardzo chcę, żeby teraz była ze mną. Ale jest już za późno. Za późno na odzyskanie jej. Za późno za wszytko. Chcę się do niej przytulić. Zatracić się w jej brzoskwiniowym zapachu. Pocałować ją w jej różowe, pełne usta. Powiedzieć, że wszytko będzie dobrze. Że tym razem będzie inaczej. Że teraz damy radę. Ale to wszytko to tylko moje marzenia. Marzenia, które już nigdy się nie spełnią. I to właśnie najbardziej boli. To, że jej już nie zobaczę. Nie zobaczę jej dużych, zielonych oczu.
Tęsknota mnie niszczyła. Niszczyła mnie od środka. Nie chciałem żyć. Nie miałem po co. Sens mojego życia odszedł ode mnie. Zostawił mnie. Wiedziałem, że zawiniłem. Wiedziałem, że wszytko spiepszyłem. Tak bardzo tego, żałowałem. Ale nie mogłem cofnąć tego pieprzonego czasu. Jedyne co mi wtedy pozostało to nadzieja. Nadzieja na zapomnienie. Zaniedbywałem ją. Wychodziłem z domu zostawiając ją samą. Obchodziły mnie tylko moje potrzeby. Byłem zwykłym, pieprzonym egoistą. Pozwoliłem jej odejść. Nawet o nią nie zawalczyłem. Spierdoliłem wszystko i zdaje sobie z tego sprawę. Tylko tak bardzo tego żałowałem. Nie mogłem sobie tego wybaczyć.


''Zra­niłem, cho­ciaż kochałem, poz­wo­liłem Ci odejść, nie wal­cząc o Ciebie.
Te­raz poz­na­je smak naj­gor­sze­go uczu­cia ja­kie is­tnieje - niena­wiść do sa­mego siebie.''

~ 'Niezpomniałem'


Wiele razy myślałem o śmierci. Ale byłem również pierdolonym tchórzem. Bałem się. Bałem się, że nawet to mi nie wyjdzie. Chciałem się z nią spotkać. Ale ona zawsze odmawiała. Mówiła, że chcę już zamknąć rozdział w sowim życiu pod tytułem 'Louis'. Za każdym razem te słowa raniły moje serce coraz bardziej. Słysząc to czułem, jakby ktoś wbijał w moje serce coraz to nowe i większe szpilki. W końcu się poddałem. Znów. Próbowałem zapomnieć. Przeprowadziłem się. Sprzedałem wszystkie rzeczy związane z nią. Wszystkie nasze wypomnienia oddałem w ręce innych ludzi. Nie chciałem tego, ale nie miałem innego wyjścia. To wszytko mnie przerastało. Przerażało mnie uczucie, że już nigdy jej nie zobaczę. Że straciłem ją na zawszę. Stałem się słaby. Nie wiedziałem co dzieje się obok mnie. Nie wiedziałem co dzieje się ze mną. Nie wiedziałem nic, oprócz tego, że okropnie za nią tęsknie. Że nie potrafię, bez niej żyć. Że po prostu tak bardzo mi jej brakuje. Moje wszystkie marzenia, plany związane z nią zostały zapomniane. Zakopane. Ona miała teraz swoje nowe, własne życie, które dzieliła z nowym mężczyzną. Kiedy dowiedziałem się o tym, myślałem, że zwariuję. Chciałem skończyć z sobą lub z nim. Nie mogłem dopuścić do siebie myśli, że już nigdy nie będziemy razem. Że ona dzieli swoje życie z kimś innym. Że ktoś inny ją dotyka, całuje. To wszystko było jak jakiś jeden wielki koszmar, z którego chciałem się wybudzić jednak nie mogłem. Życie stało się dla mnie rutyną. Nie obchodziło mnie nic. Moje myśli zajmowała tylko ona. Stałem się wrakiem człowieka. Mój organizmy nie chciał przyjmować pokarmu, ani wody. Pierwszy raz wylądowałem w szpitalu. Byłem odwodniony. Nafaszerowali mnie lekami i puścili do domu. Potem był następny raz i kolejny. Można powiedzieć, że szpital stał się moim nowym domem. Rodzina, bliscy próbowali jakoś na mnie wpłynąć, ale to nic nie dawało. Myślałem tylko o niej. O miłości mojego życia. O tym jakim byłem dupkiem niszcząc to wszytko. Niszcząc nasz wspólne życie. Coraz bardziej mi jej brakowało.
Teraz siedzę w łazience na zimnych, białych kafelkach. W ręku trzymam garść tabletek i butelkę wódki. Widząc to po raz pierwszy nie boje się. Nie boje się śmierci. Wiem, że nie dam już razy żyć bez niej. Przykładam rękę do ust i połykam wszystkie tabletki popijając je trunkiem. Zamykam oczy i czekam na śmierć. Na ukojenie.


''Tęskno­ta za­bija... na śmierć.''
~ 'sylll...'

'JEDEN Z CZŁONKÓW SŁYNNEGO BOYSBANDU ONE DIRECTION NIE ŻYJE!'

Louis Tomlinson (21l.) nie żyje. Został znaleziony przez jednego z członków zespołu Harry'ego Stylesa (19l.) w jego domu. Przyoczną zgonu było przedawkowanie środków przeciwbólowych oraz nasennych. Prawdopodobnie powodem tego zachowania była stracona miłość. Louis wcześniej wiele razy trafiał do szpitala z powodu przemęczenia i odwodnienia. Ze swoich źródeł wiemy, że była dziewczyna Louis'a czuje się winna. Wiemy również, że Tomlinson zostawił po sobie krótki liścik:  Przepraszam. Nie dałem rady. Musiałem to zrobić, To mnie przerosło. Kocham Cię [T,I].

''Wszys­cy na około mówią że gdy się nap­rawdę kocha to można poz­wo­lić ukocha­nej oso­bie odejść i być szczęśliwą. Ale czy my bez tej oso­by będziemy pot­ra­fili być szczęśli­wymi sko­ro ona była dla nas najważniejsza.?''
~ 'Solitary_'


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz